Czy musimy być ofiarami wojny biologicznej?

Najdłuższa światowa wojna biologiczna rozpoczęła się w 1492 r. po odkryciu Ameryki przez Żeglarzy Kolumba. Mało kto zdaje sobie sprawę, że garstka Europejczyków opanowała obie Ameryki nie dzięki broni palnej, ale biologicznej. Przywiezione przez konkwistadorów koce, którymi wcześniej okrywano chorych na odrę i ospę – podarowano Indianom, których organizmy nigdy nie zetknęły się z wirusami tych chorób. Spowodowało to epidemię na niespotykaną dotąd skalę. Wymarły całe plemiona tubylców. Zajęcie niebronionych terenów było tylko kwestią czasu.

Jednak każda zbrodnia zostaje ukarana. Biali zdobywcy, wraz z bajecznymi skarbami zrabowanymi Indianom przywieźli do Europy tytoń i kiłę. Przez całe wieki kiła, podobnie jak odra wśród Indian, była dla Europejczyków chorobą śmiertelną. Tytoń, niepozorna roślina, którą Indianie żuli, wciągali do nosa /tabaka/ oraz palili w formie cygar lub w fajkach, zbiera śmiertelne żniwo do dziś ma całym świecie.

Pandemia nałogu palenia rozpoczęła się szybko. W połowie XVI wieku tytoń znany był w Hiszpanii, Portugalii, Francji i Anglii. W 1600 roku tytoń znali już mieszkańcy całej Europy, Rosji, Bliskiego i Dalekiego Wschodu /Persja, Japonia, Chiny/ oraz Afryki Zachodniej. Od tego czasu palenie tytoniu stało się najbardziej powszechnym antyzdrowotnym elementem stylu życia ludności całego świata. Zgony związane z nałogiem są tak powszechne, ze ich liczna przewyższa wszystkie spowodowane wojnami, kataklizmami i chorobami zakaźnymi razem wzięte. Obecnie co 8 sekund ktoś umiera na świecie z powodu palenia papierosów, a najczęstszą przyczyną śmierci palacza jest rak.

Związek palenia z rakiem wykryto bardzo późno, bo dopiero w połowie XX wieku. Przeprowadzona obserwacja brytyjskich lekarzy wykazała, że w ciągu 20 lat 360 palaczy zmarło na raka płuca, podczas gdy wśród niepalących jedynie 10 lekarzy. Oprócz tego stwierdzono 4-krotnie częstszy zawał serca u palących.

Gdzie leży przyczyna? Według danych Centrum Onkologii w Warszawie dym tytoniowy zawiera 4 000 trujących związków chemicznych z czego 40 ma udowodnienie działanie rakotwórcze są to tzw. substancje smoliste. Nie zdajemy sobie zwykle sprawy, że dym tytoniowy zawiera także izotopy promieniotwórcze, które roślina kumuluje w liściach /m. in. polon/. Obliczono, że osoba paląca półtorej paczki dziennie otrzymuje roczną dawkę promieniowania odpowiadającą 300 badaniom rentgenowskim. Co gorsza, przed substancjami rakotwórczymi nie chronią ani filtry papierosów, ani łożysko ciężarnej kobiety /płód też pali!/.

Związki rakotwórcze zawarte w dymie tytoniowym dostają się do organizmu palacza /czynnego ale też biernego/ przez usta i nos. Wszędzie tam, gdzie stykają się one z naszymi tkankami mogą wywoływać raka. Osadzają się na błonach śluzowych, gdzie po wielu etapach doprowadzają do złośliwienia stykających się z nimi komórek. Związki te wraz z wdychanym powietrzem dostają się do gardła, krtani i płuc. Już w jamie ustnej rozpuszczają się w ślinie, którą połykamy. Wydalane są przez nerki z moczem.

Raki gardła, krtani i płuc należą do najbardziej znanych nowotworów tytoniozależnych. Substancje smoliste powstające przy paleniu spływają na wargę dolną – stąd rak właśnie wargi dolnej u palaczy, ale nigdy górnej. Rozpuszczone w ślinie wywołują raka dna jamy ustnej i języka oraz gardła i przełyku /połykamy ślinę/. Następnie [przez przewód pokarmowy dostają się do krwi. Do krwi dostają się także z dymem wdychanym do płuc. Nerki oczyszczają organizm z substancji toksycznych i rakotwórczych, które zagęszczają i wydalają z moczem – stąd u palaczy częste są raki nerki i pęcherza moczowego – gdzie gromadzi się mocz.

Raki tytoniozależne rozwijają się po kilku- kilkunastu latach od rozpoczęcia palenia. Dowodem są tu krzywe zachorowalności na raka płuca, które odpowiadają krzywym konsumpcji papierosów przez naszą populację sprzed 20 lat. Ryzyko zachorowania rośnie wraz z długością palenia i ilością wypalanych papierosów. Należy podkreślić, że nie zależy ono ani od jakości wypalanych papierosów /tzw. papierosy lekkie są równie niebezpieczne/, ani od stosowanych w nich filtrów. Długi czas ekspozycji na dym tytoniowy pozwala na kumulację tzw. błędów genetycznych dziedziczonych w dzielących się komórkach, przekształcających się w rakowe.

Nowotwory tytoniozależne rozwijają się bardzo podstępnie nie dając charakterystycznych objawów. Chrypka może być pierwszym objawem raka krtani występującym prawie wyłącznie u palaczy. Może też być późnym objawem raka płuca, kiedy nowotwór poraża już nerwy krtaniowe. Utrzymująca się dłuższy czas chrypka u palaczy wymaga konsultacji laryngologicznej lub onkologa.

Pozornie banalny kaszel występujący u każdego palacza może być pierwszym objawem raka płuca, a gdy towarzyszy mu choćby jednorazowe odkrztuszanie plwociny podbarwionej krwią – wymaga niezwłocznej konsultacji pulmonologa lub onkologa.

Zaburzenia połykania mogą być objawem raka gardła, przełyku lub wpust żołądka – konieczna jest tedy gastroskopia.

Pojawienie się krwi w moczu może świadczyć o rozwoju raka nerki lub pęcherza moczowego – niezbędna jest konsultacja urologa.

Celowo nie wymieniłem tu bólu, gdyż we wczesnych etapach rozwoju raka ból nie występuje – jest on objawem znacznego zaawansowania raka.

Na rzucenie palenia nigdy nie jest za późno. Ryzyko zachorowania na raka systematycznie spada, ale dopiero po 10 latach od zaprzestania palenia zbliża się do poziomu osoby nigdy nie palącej. Należy dodać, ze samo ograniczenie palenia mija się z celem, gdyż kontakt organizmu z substancjami rakotwórczymi ma charakter jakościowy, a nie ilościowy – zatem albo palimy, albo nie. Dotyczy to także palaczy biernych, których często zatruwają najbliższe im osoby. Należy podkreślić, że najłatwiej – wpadają w nałóg dzieci, u których już w młodym wieku może rozwinąć się rak.

Wyeliminowanie nałogu palenia tytoniu ze społeczeństwa jest najważniejszym zaleceniem Europejskiego Kodeksu Walki z Rakiem zawierającego zasady prozdrowotnego stylu życia przyjęte na całym świecie.

Nie bądźmy ofiarami wojny biologicznej sprzed 500 lat. Nie odpowiadajmy swoim życiem za zbrodnie konkwistadorów. Miejmy świadomość, że w 80-90% możemy zapobiec rozwojowi raka zmieniając swój szeroko pojęty styl życia na prozdrowotny. Nikt tego za nas nie zrobi – musimy to zrobić sami – w pełni świadomie.

Leszek Kołodziejski

Program zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego

Programy profilaktyczne